- Nie możemy na nią naciskać .- szepnął Brad do leżącego
koło niego Jamesa . Leżeli wszyscy w czwórkę w sypialni gospodarza. Conn na
podłodze wraz z Trisem , a B. i J. razem.
-Wiemy o tym . Mówisz już tak dobry dziesiąty raz. – skrzywił się Conn.
-Ty nic nawet nie mów, twoje wczorajsze zachowanie było
karygodne. – syknął J.
- Spadaj ! – Conn podniósł się i usiadł przy biurku .
Włączył komputer i uruchomił przeglądarkę.- Może znajdziemy coś o niej w
Internecie.
- Dobry pomysł , tylko co wpiszesz ?! Półnaga dziewczyna na
ulicy ? Pomyśl Jełopie. – syknął J.
- Nie geniuszu. Może poszukajmy jej na stronie zaginionych
?!
- To takie coś istnieje ? – Bradley mówiąc to, ziewnął.
Zeszłej nocy nie spali zbyt dobrze. Wiatr był tak silny ,że
poruszał zamkniętymi na klucz drzwiami. Nieznajoma miała problem z zaśnięciem.
B. siedział z nią do bardzo późna. W końcu gdy zasnęła , zapalił małą lampkę w
kącie , przysłonił ją ręcznikiem i pomaszerował do sypialni. Rozmawiał z
chłopakami przez jakiś czas, dopóki nie zasnął. Rano wciąż kontynuowali ten
temat.
- Tak , odkryłem to niedawno , gdy z mamą oglądałem jakieś
seriale kryminalne. – uśmiechnął się szeroko Conn.
W szukanych wpisał miejscowość w której się znajdują i
obszar sięgający 30km od nich. Zaznaczył szacowany wiek oraz płeć. Strona
chodziła bardzo wolno. Dopiero po 2 minutach oczekiwań pojawiło się 128
zapytań. Łącznie 12 stron . Bez żadnych
wstępów zaczął przeglądać zaginionych.
Eliminował dziewczyny, które w ogóle nie były podobne do nieznajomej. Chłopcy
otoczyli C. i bardzo się wciągnęli. Nie zauważyli kiedy drzwi się uchyliły i
wyjrzała za nich głowa dziewczyny.
Chwilę się im przypatrywała i dziękowała w duchu ,że na nich trafiła.
- Yhykhym ..- chrząknęła , a wzrok pozostałych spoczął na niej.
– Przepraszam.. nie chciałam przeszkadzać. Chciałam tylko powiedzieć ,że wstałam
iii …
- Nie przeszkadzasz ! Czekaliśmy aż wstaniesz. Nikt nie
chciał cię budzić, bo widzieliśmy jak byłaś zmęczona. – wtrącił Tris.
- Myślę ,że powinnam już iść.
- CO ?! – w czwórkę krzyknęli tak głośno, że aż dziewczyna
podskoczyła.
- Sądzę ,że nie powinnam wam więcej przeszkadzać. I tak już
dużo dla mnie zrobiliście.
- Dużo ? Dziewczyno ! My tylko użyczyliśmy ci miejsca na
nocleg.
- Tak.. ale uratowaliście mi prawdopodobnie życie.- mówiąc
to zdanie ściszała coraz szybciej głos. Ostatnie słowo prawie już nie było
słyszalne.
- Nie wypuścimy cię z stąd tak szybko. Najpierw musisz coś
zjeść i odpocząć.
- Nie muszę odpoczywać. Już jestem wypoczęta.
- Wiesz, że nie o to chodziło ..- zaprotestował Brad
przygryzając wargę.
- Zrobię ci śniadanie.
- Pomogę ci. – przyłączył się Conn do robienia śniadania dla
wszystkich wraz z Tristianem. Wyszli z pomieszczenia i skierowali się do kuchni,
gdzie wyciągnęli jajka i bekon.
- Pójdę się umyć , za jakieś 20 minut może wcześniej ,
zwolnię ci łazienkę. Poczekasz ? – spytał J. spoglądając na dwójkę znajomych .
- Jasne, nie patrz na mnie . Nie spiesz się . – mrugnęła do
niego i niezdarnie spróbowała się uśmiechnąć.
- Jesteś coraz bardziej odważna . – zauważył B. przyglądając
się dziewczynie . – Jak masz na imię ?
- Sky .
- Sky ? Jak niebo ? – zdziwił się Bradley czując zarazem
radość z poznania jej imienia. Teraz nie jest już tylko dziwną nieznajomą.
Teraz jest też Dziwną Sky.
- Chyba tak, właściwie to nie wiem . – wzruszyła ramionami
przyglądając się swoim dłoniom.
- Brad jestem , tak dla przypomnienia.
-Pamiętam.
- Cieszę się .. – Bradley powoli przysunął się bliżej
Sky. – Opowiesz mi co się wczoraj stało
?
Dało się zauważyć dreszcz,który przeszedł ciało Sky.
- Nie wydaje mi się ,żebyś chciał tego słuchać ..
Bradley nic nie odpowiedział . Przyglądał się swoim dłoniom
, a Sky wpatrywała się w niewidzialny punkt na ścianie. Panowała niezręczna
cisza , którą przerwały śmiechy dobywające się z kuchni.
- Koooochaaaniiii ! Śniadanie ! – zawołał Conn. Nic do
siebie nie mówiąc, wstali . B. przepuścił Sky w drzwiach , na co ona lekko się
uśmiechnęła.
Stół był już zastawiony. James nie miał jeszcze tylu
potrzebnych naczyń , nie przewidział ,że będzie miał tak dużo gości.
- Mamy jeść na przykrywkach do garnka ?! – skrzywił się B.
- Nie przesadzaj, to nie będzie takie złe. Zaznasz czegoś
nowego. – Zaśmiał się Tris , gestem dłoni zapraszając do posiłku.
- Nie ma to jak jajecznica na garnuszku. – rzedł
sarkastycznym tonem Brady.
- Siedź cicho i spróbuj ! Nawet nie będziesz myślał na czym
jesz.
- Takie nie dobre ?
- Bardzo śmieszne . Siadajcie – wtrącił Conn.
Wszyscy zajęli miejsca prócz Jamesa. Nie chciało im się na niego czekać. Nawet nie
musieli , bo po dwóch minutach od rozpoczęcia posiłku przyszedł odświeżony i
wystylizowany J.
- Smacznego wszystkim ! – uśmiechnął się szeroko i sięgnął
po kromkę chleba z masłem. Wszyscy
skinęli mu głową.
- Właśnie ! Nikt się ciebie nie spytał , jak ci się spało ?
Więc ? – przeżuwając posiłek i lekko zakrywając usta dłonią , spytał T.
- Dziękuję , całkiem
dobrze… Od dawna tak dobrze .. hmmm.. nie spałam . – szepnęła skrępowana.
- To się cieszymy , wypoczęłaś ? Ta kanapa skrzypi i w ogóle
jest jakaś taka nijaka, ale jak tobie pasowało , to mi bardzo miło. – odezwał
się gospodarz, zręcznie krojąc pomidora na desce.- Ktoś chce?
- Ja poproszę !
- Ile plasterków ?
- Wszystkie .
- Żartujesz sobie ?
- Tak . – zaśmiał się Tris. – 2 chcę .
- Trzymaj.
- Dzięki… Dobra ! To co robimy po śniadaniu ? To znaczy w
sensie , jak każdy już się ubierze i załatwi swoje potrzebny. – T. włożył
kolejny kęs do buzi. Słynął z tego
między chłopakami ,że jako jedyny mówił z pełną buzią.
- Tristianie ! Ile razy mówiłem Ci ,że masz nie mówić z
pełną gębą !? – krzyknął B. patrząc z zażenowaniem na przyjaciela.
- Sorry , nie wiedziałem ,że jesteś moją mamą . – zakpił T.
- Wal się .
- EI ! Przestańcie sobie dogryzać . – zażądał James. Mieszka jako pierwszy na swoim własnym
mieszkaniu. Niby powodem było to ,że rodzice na urodziny podarowali mu klucze
do nowego lokum, na które zbierali większość życia. Ale tak naprawdę chodziło o
to ,że wszyscy mieli do niego zaufanie i wiedzieli ,że sobie poradzi mieszkając
sam. Nie można było tego powiedzieć o Tristanie czy Connorze.
- Przepraszamy . –
syknęli zgodnie, ale w ich tonie można było wyczuć zgodę.
- Wybacz, ale nie wydaje mi się ,że mówiłaś nam jak się
nazywasz. – uśmiechnął się pogodnie Conn.
- Nie mówiłam , bo nie pytaliście. Mam na imię Sky.
- A na nazwisko ?
Zapanowała chwila krępującej ciszy. Słychać było tylko stukot
czyichś zdenerwowanych stóp oraz odgłos
sztućców obijających się o talerze ,lub o kubek z herbatą w przypadku łyżeczki.
- Nnnie wiem..- wyjąkała cicho nie patrząc na nikogo.
- Nie wiesz ? – spytał sparaliżowany Brad. – Jak to możliwe
?
- Nie wiem . Nie pamiętam . –
powiedziała płaczliwym tonem. Bradley odsunął krzesło i podszedł do niej by ją
przytulić.
- Nie płacz, wszystko się ułoży. Jakoś ci pomożemy . Prawda
chłopaki ?
- Jasne ! – krzyknęli chóralnie , wywołując tym salwę
lekkich śmiechów.
- Widzisz ? Możesz na nas liczyć . – uśmiechnął się B. lekko
całując ją w głowę.
Nie wiedział dlaczego tak zrobił , ale sprawiło mu to
przyjemność. Nie wstydził się tego i nie przejmował się tym ,co mogła sobie
pomyśleć a zwłaszcza chłopaki.
- Dziękuję wam. – w końcu na nich zerknęła obdarowując ich
najsmutniejszym a zarazem najradośniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek
widzieli.
- Dobra, zmieńmy na chwilę temat – wtrącił Conn. – Co będziemy dziś robić ?
- A co masz jakieś plany ? – zaśmiał się James, bo wiedział
,ze Conn nigdy praktycznie nie ma planów.
–Właściwie to … mam.
-Masz ?! – spojrzeli na niego zszokowani . Tris musiał nawet zamknąć buzię B. bo był w takim szoku.
– Tak.. umówiłem się.- zaczerwienił się C.
- Z kim ?
- Z dziewczyną .
- Niemożliwe ! – zaśmiał się Brad.
- Weźcie się ode mnie odczepcie ! Mamy ważniejsze rzeczy na
głowie , niż moja znajomość. – Conn podniósł się z krzesła , zabrał swoje
nakrycie i z furią ,którą starał się opanować wrzucił wszystko do zlewozmywaka.
- Dobra, masz rację Conn. Wyluzuj .- uśmiechnął się Jey łapiąc chłopaka za nadgarstek gdy ten chciał
wyjść z kuchni , przechodząc obok siedzącego J.
- Może posprzątamy w mieszkaniu i później zastanowimy się co
robić ? – spytał B. na co uzyskał tylko skinięcia głowy.
Prawie dwie godziny zajęło im ogarnięcie mieszkania, umycie
się i ubranie.
Bradley jako jedyny trzymał się wciąż blisko Sky.
Trochę ją to krępowało ,ale wstydziła się poprosić go o przestrzeń . Zwłaszcza
,że dzięki niemu poczuła się bezpiecznie.
- Brad.. – złapała go za dłoń gdy w końcu zostali sami w
pokoju. Na policzkach chłopaka pojawił się lekki rumieniec. – Bradley.. dziękuję
ci za wszystko.
- Za co ? Przecież w sumie nic konkretnego jeszcze nie
zrobiliśmy.
- Zrobiliście. Jesteście dla mnie tacy mili, a w ogóle mnie
nie znacie.- spojrzała mu głęboko w oczy , a on poczuł niesamowitą ochotę
przytulenia jej do siebie. – Czuję się bezpiecznie.. przy tobie czuję się
bezpiecznie. – uśmiechnęła się delikatnie spuszczając głowę i patrząc na skarpetkę
leżącą na ziemi.
- Oh.. Sky. – nie mógł się powstrzymać , objął ją mocno i
nie chciał wypuszczać. Poczuł jak ręce dziewczyny powoli obejmują go w talii.
Poczuł spokój na przemian z radością.
- Chciałabym ci wszystko opowiedzieć..
________
Oto rozdział drugi. Krótki, jakoś taki nie konkretny. Mam nadzieję,że wam się spodoba ;)
Dajcie znać co jeszcze mogę zmienić :)
TRZYMAJCIE SIĘ !